Tymczasem Travis zamienił nasz dom w nieustającą imprezę. Byłam wściekła – na Travisa i na siebie.
Zapewniłam Calebowi ciepłe łóżko, ciepły posiłek, a potem wykonałam jeden ważny telefon – do Marcusa, przyjaciela i byłego policjanta.
Wspólnie sfingowaliśmy aresztowanie i zażądaliśmy 15 000 dolarów od Travisa, który szybko się poddał, przerażony problemami z prawem.
Już następnego dnia złożyłam pozew o rozwód. Kiedy Travis wpadł do mojego biura, zachowałam spokój i powiedziałam mu: „Zawiodłeś mojego syna. Koniec z nami”.
Każdy grosz z tych pieniędzy poszedł na Caleba. „Wykorzystaj to na coś, co ma znaczenie” – powiedziałam mu.
Zamieszkaliśmy w skromnym mieszkaniu niedaleko jego szkoły – tylko we dwoje. Życie jest teraz spokojniejsze, ale też silniejsze.
Bo od teraz zawsze będę stawiać syna na pierwszym miejscu – i nigdy nie pozwolę, żeby inny mężczyzna stanął między nami.